Słowo „krzyż” ma wiele znaczeń, a sensy tego słowa są
wyznaczane zarówno przez chrześcijan jak i ludzi niewierzących. Już to, że
człowiek niewierzący wypowiada się o krzyżu, choć właściwie metodologicznie nie
ma do tego prawa, jest dziedzictwem samego krzyża. Dopuszczenie do sporu
ideowego między ludźmi, co było w wykształceniu średniowiecznym podstawą
wychowania, właściwie jest możliwe dzięki krzyżowi.
W kulturach nie będących w kręgu krzyża dzieje się
tak, że za regułę mądrościową, bardziej lub mniej oficjalnie, przyjmuje się zabijanie
inaczej myślących, usuwanie tych, co głoszą inne idee. Nie chce się bowiem nikomu
czekać aż drugi człowiek przekona się do idei, która być może nie jest prawdą,
a ponadto tam gdzie nie ma krzyża pozostaje życie wygodne i przyjemne (odpoczywaj,
jedz, pij i używaj), a takie życie nie znosi sporu, bowiem nie troszczy się o prawdę,
która jest celem sporu.
Ktoś jednak z kręgu bez krzyża się oburzy: przecież
były wojny religijne, krucjaty w imię krzyża, tępienie zbrojne heretyków itp.
Tak, ale nigdy nie było akceptacji fałszu jako dobra, kłamstwa jako prawdy, a
ci którzy zostawali żołnierzami w kręgu krzyża, zawsze przyjmowali, że mogą odmówić
rozkazu, wydanego wbrew sumieniu. Z tego powodu krzyż był odznaczeniem za
czyny, które przybliżały do krzyżowego pierwowzoru. Ludzie jadący na wojnę są
różni, nie każdy jest taki sam, ale istotne jest jaki etos jest w ich
sumieniach. Krzyż oczyszcza sumienia z martwych uczynków, czyli uczynków
przynoszących śmierć. Dlatego krzyż powinien być w wojskowym wychowaniu.
Demokracja w czasie pokoju, jeśli nie ma być
pozbawiona swoich fundamentów, to powinna mieć swoja walkę o prawdę i dobro. Bez
krzyża nie jest to możliwe, bowiem bez krzyża nie przyjdzie nikomu do głowy,
aby dawać równe szanse wszystkim w dyskursie społecznym. Jedynie płynąca z
krzyża miłość do prawdy pozwala na rozumną zgodę na danie drugiemu
wypowiedzenia swego zdania. Krzyż sprawia, że w dyskursie społecznym nie mają
znaczenia pieniądze, a jedynie argumenty merytoryczne. Krzyż gwarantuje wzrost
kultury humanistycznej, bowiem wychowuje do cnoty, bez której nie można
studiować, ani być bezinteresownym.
Dzięki temu, że człowiek z kręgu krzyża wierzy, że
prawda zwycięża jest możliwy dyskurs społeczny. Człowiek nie musi dążyć do pokonania
drugiego, ale może poświęcić się przekonywaniu drugiego do prawdy, którą odkrył
w zaciszu zmagania się o jej poznanie. Owo poświęcenie jest sztuką krzyża, a ono
nadaje sens dźwigania sporu. Ten spór nie tylko jest częścią życia społecznego
ludzi, ale także częścią życia wewnętrznego każdego człowieka. Zanim ów spór
się ujawni publicznie często wcześniej jest doświadczeniem osoby ludzkiej
poszukującej prawdy. Jeśli więc sam spór publiczny jest możliwy dzięki
krzyżowi, to jeszcze bardziej spór wewnętrzny. Skąd bowiem bierze się
autocenzura, jeśli nie z braku krzyża w ludzkim sumieniu? Nawet myśleć nie chcę
o sprawach spornych, bowiem nie ma racji dla której warto się zmagać o prawdę.
Prawda przecież się nie opłaca, filozofowie, to najbiedniejsi ludzie, a człowiek,
który myśli według prawdy, to najmniej potrzebny w towarzystwie.
W kręgu krzyża nie ma to takiego znaczenia, bowiem to
właśnie sam Bóg zaprasza do sporu o Prawdę i Dobro. Dzięki krzyżowi rozumiemy
czemu tak jest, czemu Bóg ma odwagę wołać człowieka na spór? Przecież spór z
małym dzieckiem nie jest właściwie sporem, bo gdy nie zrozumie, to się uprze i
nic się nie zrobi. Rozmawia się z dzieckiem, gdy ma się zaufanie do jego umysłu,
zdolności i umiejętności. Wydaje się, że mały niepozorny człowiek wobec Boga,
ma jedynie swoja wolę, a nie ma prawdy. Bóg jest prawdą, a my wolnością. Ceną
jednak jest przebaczenie grzechów, warto więc wchodzić w spór z Bogiem, bo choć
On ma w tym sporze rację, to jednak ma również obietnicę. „Chodźcie i spór ze
Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg
wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna”. (Iz 1,18).
Chodźcie, nie stójcie w miejscu, bo spór jest dla waszego rozwoju. A prowadźcie
ze Mną spór o prawdę waszego życia. Prowadząc spór z Bogiem trzeba przed nim
stanąć, a to umożliwia poznanie kim On jest. Ma to wpływ na ludzkie sumienie,
które ostrzej widzi. To co zasłania prawdę życia, to grzechy jak szkarłat, to
uczynki czerwone od krwi przemocy jak purpura, ale dzięki sporowi z Bogiem, który
jest Prawdą i Dobrem, odzyskujemy jasność śniegu i biel wełny. W tym sporze
jest rzeczą bardzo przykrą odkryć własne grzechy przed Bogiem, ich wielkość i
ostrość dużo bardziej tragiczną niż się na początku wydaje. A tutaj właśnie
jest szkoła krzyża: wziąć swój krzyż pokornie i cicho bez pretensji. W tej
ciszy dźwigania krzyża lepiej uczestniczymy w sporze z Bogiem, bo On wtedy może
nam dokładniej wyjaśnić prawdę i lepiej ukształtować w nas czynienie dobra. Jak
wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że dobrze jest pomagać innym, skoro słyszał,
że dorosły człowiek ma proces o to, że pomógł inwalidzie na ulicy? Jak pojąć
czynienie dobra bez odniesienia do krzyża? W codziennym życiu w towarzystwie
gdy mówimy prawdę wielokrotnie trzeba się nam gotować na przykrości, przecież
naturalne nastawienie człowieka jest zdaje się właściwsze: za dobro i prawdę
powinniśmy otrzymać pochwałę, nagrodę, a życie pokazuje coś innego. Krzyż to
wyjaśnia.
Gdy zastanawiam się nad pytaniem kiedy pierwszy raz
spotkałem krzyż, to właściwie moje myśli nie odnoszą się do znaku krzyża, ale
do życia. Dlatego być może, że pierwszy raz z krzyżem spotkałem się w momencie
wyjścia na świat z łona mej matki, bowiem krzyk życia i płacz dziecka wywołuje
zderzenie z rzeczywistością. Dziecko płacze i krzyczy, a wszyscy odetchnęli z
ulgą, bo znaczy to, że żyje i oddycha. Z czasem człowiek coraz bardziej zdaje
sobie sprawę, że owo „zderzenie z bytem” ma swoje różne postaci, a jednocześnie
jest wspólne wszystkim ludziom. Każdy płacze przy wyjściu na świat, bo każdy
bierze na siebie ciężar życia, oddycha samodzielnie i żyje samoczynnie. A choć
jeszcze usamodzielnienie będzie się rozwijać, to jednak każdy ma problem z
cierpieniem i śmiercią.
Znak krzyża jest odpowiedzią na ów ciężar cierpienia
i śmierci. Wobec różnorodności ciężaru życia człowiek może zachowywać się nieprzewidywalnie,
ma bowiem swoją wolność, którą może skierować aż do odrzucenia życia, do
zaprzeczenia faktom, a w każdej sytuacji znak krzyża przypomina o zgodnym z
prawdą rozwiązaniu problemów, które zaproponował Jezus Chrystus: „wziąć krzyż
na swe ramiona i nieść go w cichości i pokorze serca”.
W swoim życiu miałem nauczycieli, którzy pytali mnie
czemu noszę krzyżyk w kołnierzu kurtki. Nie było to pytanie, które pochwalało
taką praktykę. Profesor raczej chciał powiedzieć, że to nieodpowiedni znak dla
ucznia w socjalistycznej szkole. Miałem też kolegów, którzy nosili krzyżyk, bo
jest ze złota (jako biżuterię), a nie dlatego, że coś ważnego oznacza. Mimo
takich różnych spojrzeń na krzyż, a może dzięki tej różnorodności, trzeba było
podejmować decyzję: jestem za, czy przeciw. Tym bardziej, że ukradkiem
słyszeliśmy, wydarzenia w Miętnem, we Włoszczowej, gdzie młodzież walczyła o
obecność krzyża w szkole, ponadto opowiadano nam, że na studiach nie będziemy
mogli normalnie żyć, ani studiować z powodu socjalistycznego charakteru większości
uczelni. To wszystko pomagało podejmować decyzje, określić się w swojej
wolności za krzyżem. A potem życie okazało słuszność takiej decyzji.
Podczas studiów, gdy okazało się jak bardzo nauka w
szkole była zideologizowana, doceniłem krzyż, który zawsze broni dwóch rzeczy:
prawdy i miłości. To dzięki krzyżowi poznaje się prawdę, bowiem umysł ma pomoc
do stawienia czoła rzeczywistości i nie musi uciekać do karkołomnych uzasadnień
kłamstwa. A ponadto krzyż wzmacnia miłość, ponieważ nie ma większej miłości niż
okazana na krzyżu. Z tego powodu myślę, że każdy uczeń powinien mieć szansę
patrzeć na krzyż, gdy nie uda mu się zdać egzaminu, albo oblać klasówkę, bo
wtedy łatwiej jest przeżyć porażkę, co więcej porażka może stać się
zwycięstwem, bo to przecież ogłasza krzyż.
Cóż jednak z niewierzącymi? Nie jest bez znaczenia
dla nich, czy obok niewierzącego człowieka jest osoba, która porażkę potrafi
przekuć w zwycięstwo. Naśladowanie jest częścią życia, a szczególnie
wychowania. Jeśli więc ujrzy, że porażka może dać zwycięstwo, to jest to dla
niego cenny dar, a jest on darem krzyża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz