wtorek, 5 października 2010

Czy można żyć swobodnie bez przyrzeczeń?

Wielokrotnie jeszcze oglądałem ową niesforną i ułomną reklamę play, a ponieważ mało oglądam telewizji, to podejrzewam, że bracia i siostry oglądali ją w tym samym czasie dużo częściej. Kobieta, która nie chce przyrzekać, która rwie dokument przyrzeczenia małżeńskiego i otwiera nadzieję dla kilku facetów zasmuconych jej wyjściem za jednego męża. czyni to w imię swobodnego życia bez przyrzeczeń (zobowiązań, albo stałości relacji).
Czy jednak jest możliwe takie życie? Czy swoboda, wolność musi rezygnować z przyrzeczeń?
Od kiedy Pan Bóg dał nam możliwość myślenia i porozumiewania się nie jest to możliwe. Czasami potrzebujemy działania na długi dystans. Nie kończy się szkoły w dwa dni, ani nie nauczymy się grać na instrumencie w tydzień czasu, nie wychowuje się dzieci w jeden rok, potrzebujemy więc stałości, aby osiągnąć cele długodystansowe. Cel to przyrzeczenie, czyli kiedy mówię sobie chcę pojechać do Madrytu na spotkanie młodych z papieżem, to wtedy właśnie powstaje przyrzeczenie, czyli cel, przy rzeczonym słowie. Aby osiągnąć ten cel trzeba zrobić wiele rzeczy, których przyrzeczenie nie wymienia. Na drodze stają jednak słabości, uczucia trwogi, namiętności, bezmyślność, zapomnienie, a wybierając się w drogę do celu warto czasem komuś powiedzieć, jakie jest to przyrzeczenie, aby także wspólnota pomagała w jego osiągnięciu.

Co więcej zdolność do przyrzekania jest gwarantem naszej wolności. 
Tylko wolny może przyrzekać. Ktoś kto jest zniewolony nie może przyrzekać, bo nie jest na tyle wolny, aby dotrzymać przyrzeczenia. Nie żądamy od alkoholika przyrzeczenia abstynencji, ale od pijaka, który ma jeszcze siłę jej dotrzymać. Pijak bowiem nie jest chory, lecz lubi wypić, a alkoholik jest chory i gdy nie jest trzeźwiejący, musi pić. Nie jest zdolnym do małżeństwa człowiek, który jest psychicznie upośledzony niestałością. Warto więc kończyć szkołę, osiągać cele i przyrzekać, bo wtedy poszerza się przestrzeń naszej wolności.

Brak komentarzy: